Trading na największych amerykańskich spółkach - Humanista na Giełdzie #36
Amerykańskie spółki przyciągają uwagę inwestorów nie tylko z powodu zyskującej na popularności sztucznej inteligencji. Największe spółki to walory technologiczne, co daje szansę na dynamiczne wzrosty, ale i generuje podwyższoną zmienność. Ta ostatnia może być naszym sprzymierzeńcem lub przeciwnikiem.
Zyskiwanie ekspozycji na zagraniczne rynki staje się coraz popularniejsze, również pośród polskich inwestorów. Świetnie sprawdzają się tutaj certyfikaty Turbo, które oferują możliwość zarabiania na wzrostach i spadkach największych amerykańskich spółek, łącząc to z ochroną podatkową, jaką dają rachunki IKE i IKZE oraz możliwością elastycznego dobierania wielkości pozycji.
Czy największe amerykańskie spółki są inne?
Teoretycznie dla inwestora nie powinno być różnicy pomiędzy tradingiem na spółkach z GPW, a tradingiem na walorach z giełd amerykańskich. Ale w praktyce istnieje kilka rzeczy, na które warto zwrócić uwagę.
Po pierwsze, duże polskie spółki są często biznesami, które zagarnęły już znaczną część swojego docelowego rynku. Poza naszym regionem mają konkurentów, którzy znacząco ograniczają potencjał wzrostu. A to z kolei sprawia, że cena akcji często porusza się w długoterminowym trendzie bocznym lub leniwie oscyluje pomiędzy odwiedzonymi już wcześniej poziomami.
Oczywiście mamy tu wyjątki, jak chociażby Dino czy CD Projekt, czyli prywatne spółki, które realizują znaczące niekiedy trendy cenowe. Po drugie nawet w konsolidacji, dzięki wykorzystaniu dźwigni finansowej, można całkiem skutecznie zarabiać na zmianach cen. Ale jednak do pewnego stopnia duże polskie spółki są uzależnione od podobnych czynników, np. napływu kapitału zagranicznego na warszawski rynek.
Z kolei walory takie jak Apple, Microsoft czy Tesla posiadają nieco inną charakterystykę. Są to podmioty, których rynkiem zbytu jest cały świat, a do tego posiadają dużą możliwość generowania zysków nawet jeżeli ich ekspansja w sensie geograficznym napotka ograniczenia. Wynika to właśnie z faktu, że są to spółki technologiczne, czyli należące do jednego z najdynamiczniej rozwijających się sektorów.
źródło: stooq.pl
Świetnym tego przykładem jest Meta Platforms, spółka będąca właścicielem m.in. Facebooka, która w ciągu ostatnich 12 miesięcy zyskała na wartości 175%.
Istotną ciekawostką jest również fakt, że kilka największych spółek z indeksu Nasdaq100 odpowiada za istotną część jego kapitalizacji. Z tego też względu można powiedzieć, że te największe spółki skupiają na sobie wzrok inwestorów z całego świata.
Nie tylko swing trening
W inwestowaniu krótkoterminowym, zwłaszcza z wykorzystaniem dźwigni finansowej, nie potrzebujemy długoterminowych trendów, żeby generować zyski. Ale oczywiście są one mile widziane. I o ile certyfikaty Turbo zostały przewidziane do handlowania przede wszystkim w obrębie jednej giełdowej sesji, inwestorzy, w tym ja, wykorzystują je w zagraniach o horyzoncie od kilku dni do 3-4 tygodni.
źródło: stooq.pl
Na zaprezentowanym powyżej wykresie spółki Nvidia przedstawiającym dane za ostatnie 12 miesięcy (jak również na wcześniejszym wykresie Meta Platforms) widzimy wyraźnie, że skuteczne podłączenie się pod trwający ruch wzrostowy mogło być bardzo zyskownym pomysłem. I to właśnie tego rodzaju sytuacje, często towarzyszące dynamicznej hossie, sprawiają, że handlowanie akcjami amerykańskich spółek (lub instrumentami na nich opartymi) jest takie popularne.
źródło: stooq.pl
Jednak i dla zwolenników swing tradingu coś się znajdzie, czego świetnym przykładem jest Tesla, której notowania w ciągu ostatnich 12 miesięcy przyniosły stopę zwrotu bliską zeru, ale w od początku tego roku zanotowały już prawie 20% spadek.
Na wykresie Tesli widzimy o wiele bardziej zróżnicowaną sytuację, niż na wcześniejszych spółkach. Wierzchołki dzieli od siebie kilka tygodni lub kilka miesięcy, ale nawet pomiędzy nimi znajdziemy dość aktywności, aby skuteczny inwestor obrał swój kierunek i zrealizował plan. Niektórzy wolą podłączać się pod trwający średnioterminowy ruch cenowy, podczas gdy inni szukają wierzchołków i punktów zwrotnych, wynikających chociażby z analizy technicznej.
Luki, zaskoczenia, zmienność
Nie ma co ukrywać, że rynek obecnie jest bardzo rozgrzany. Hossa w obszarze sztucznej inteligencji sprawia, że szybują wszystkie spółki z nią związane. Ale i inne podmioty cieszą się popularnością wśród inwestorów. Na wszelkie nowinki w tym zakresie rynek reaguje bardzo żywiołowo, wyciągając jeszcze w górę kursy walorów.
źródło: stooq.pl
Nie należy też zapominać, że mamy obecnie sezon publikacji wyników finansowych, kiedy to twarde dane finansowe zderzają się z oczekiwaniami i nadziejami inwestorów. Często towarzyszą temu znaczne luki cenowe. Przykład luk wzrostowych widzimy na zaprezentowanym powyżej wykresie spółki Netflix. Widać wyraźnie, że rozpiętość takich luk bywa znaczna.
Wiemy jednak, że luki mogą być również spadkowe, co z pewnością nie cieszy długoterminowych inwestorów na rynku akcji. Jednak dla inwestorów nastawionych na krótki termin, zajmujących pozycje zarówno na wzrost, jak i na spadek ceny instrumentu bazowego, luka wzrostowa może być takim samym ryzykiem, jak spadkowa.
Handlując na akcjach amerykańskich spółek z wykorzystaniem certyfikatów Turbo musimy jeszcze uwzględnić element ryzyka walutowego oraz potencjalne luki wynikające z różnych godzin handlu na rynku polskim i rynku amerykańskim. Oznacza to, że w początkach warszawskiej sesji giełdowej rynek (animator) musi zdyskontować zmiany, które zaszły na niemal całej sesji w USA. Dlatego tym bardziej zyskuje na atrakcyjności podejście nastawione na nieco dłuższy termin, sięgający niekiedy kilku tygodni.
Jeżeli jesteśmy jednak zwolennikami mocnych wrażeń, można na takie luki polować. Wiedząc, kiedy poszczególne spółki publikują swoje wyniki finansowe, możemy zająć pozycję w wybranym kierunku korzystając z maksymalnej możliwej dźwigni. Wybrany certyfikat będzie wówczas bardzo blisko poziomu bariery. Jeżeli będziemy mieli rację, powstała w ten sposób luka cenowa i późniejszy ruch cenowy mogą oznaczać dla nas bardzo przyjemny zysk. Jeżeli nie będziemy mieli racji, stracimy najpewniej całą wartość pozycji. Nie jest to więc podejście dla każdego i trudno jest je określić mianem strategii inwestycyjnej, ale w określonych warunkach może to dawać dobre rezultaty.
Zanim jednak zaczniemy tak inwestować, dobrze jest rozegrać kilka takich sytuacji na wirtualnym kapitale lub z wykorzystaniem minimalnej ilości środków.
Jak nie spółki to indeksy
Handlowanie na akcjach poszczególnych spółek ma swój urok, gdyż charakteryzuje się najwyższą zmiennością oraz możliwością rozgrywania wielu zróżnicowanych scenariuszy.
Ale jeżeli preferujemy bardziej wygładzone sytuacje rynkowe, warto przyjrzeć się indeksom, z których aż trzy z USA dostępne są z wykorzystaniem certyfikatów Turbo. Są to Dow Jones, Sp500 oraz Nasdaq100.
Na zaprezentowanym powyżej wykresie tego ostatniego indeksu widzimy, że ruchy cenowe przebiegają łagodniej niż na poszczególnych spółkach i nie występuje tyle luk. Jednak zarówno większe ruchy wzrostowe, jak i spadkowe są wyraźnie zarysowane, dając sprawnemu inwestorowi możliwość podłączenia się i korzystania z trwającego ruchu. Szkoda tylko, że nie znamy przyszłości i nie wiemy, jak długo każdy ruch potrwa.
Na spółkach zagranicznych dzieją się ciekawe rzeczy
Wielu inwestorów koncentruje się na polskich spółkach, często narzekając na ich niewielką zmienność i brak dominującego kierunku. Rozwiązaniem w tej sytuacji mogą być właśnie spółki amerykańskie, które należąc do tej samej klasy aktywów zachowują się niekiedy zupełnie inaczej. Występujące tam ruchy cenowe, zwłaszcza te trwające kilka tygodni, są tym, czego warto na wykresach poszukiwać. I jeżeli nie jesteśmy nastawieni na handel w horyzoncie kilku dni, różnice stref czasowych i powstałe w ten sposób luki cenowe nie powinny być dla nas większą przeszkodą.