Dzień bez sesji
1 maja to dzień bez sesji giełdowej na GPW. Transakcje na certyfikatach nie będą zawierane. Na produktach opartych o zagraniczne instrumenty bazowe mogą mimo tego następować knock-outy.
Trackery
Pasywne inwestowanie z ING już możliwe, sprawdź nowe produkty śledzące instrument bazowy 1:1
Artykuły

Czy certyfikaty Turbo przypominają opcje? - Humanista na Giełdzie #25

|
Powrót do przeglądu

Tym, co łączy certyfikaty Turbo i opcje jest asymetryczny profil wypłaty. Kupując opcję (czy to opcję call czy opcję put) płacimy za nią premię. W najgorszym możliwym scenariuszu, jeżeli rynek nie zachowa się zgodnie z naszymi oczekiwaniami, tracimy tę premię i zostajemy z pustymi rękami. Można więc powiedzieć, że od strony strat kupno opcji przypomina nieco kupno losu na loterię.
bb9e08bf-a158-4c3b-b426-5c4bd2c07702-opcje.png

źródło: gpw.pl

Z kolei jeżeli będziemy mieli rację, na opcji możemy zarobić wielokrotnie więcej niż wysokość premii, którą zapłaciliśmy. Im bardziej rynek przesunie się w kierunku, który obraliśmy naszym zagraniem, tym nagroda będzie większa.

Kupno certyfikatów Turbo jest od tej strony nieco zbliżone. Przed spadkami chroni nas istnienie bariery, a kwotę, którą ryzykujemy stanowi różnica pomiędzy poziomem bariery oraz poziomem finansowania. Jest to odpowiednik premii opcyjnej, płaconej przy zakupie opcji. Z kolei zyski również kształtują się podobnie – im bardziej instrument bazowy na kupiony przez nas certyfikat wzrośnie (przy certyfikatach long) lub spadnie (przy certyfikatach short) tym większe zyski osiągniemy. Ich wysokość również może być wielokrotnie wyższa niż ponoszone przez nas ryzyko.

Pamiętaj o istotnych różnicach

Można powiedzieć, że w powyższych kilku akapitach streściłem esencję podobieństw pomiędzy oboma typami instrumentów, a dalej rozpoczyna się dłuższa lista różnic.

Pierwsza z nich polega na tym, że opcje możemy zarówno kupować, jak i wystawiać, a certyfikaty Turbo można jedynie kupować. Wystawianie opcji wiąże się z braniem na siebie nieograniczonego ryzyka (tak jak ich kupowanie daje szansę na teoretycznie nieograniczone zyski), a zatem konieczne jest uiszczenie i utrzymywanie depozytu zabezpieczającego. Im bardziej pozycja wchodzi w stratę tym większy depozyt jest nam blokowany, aż w pewnym momencie może zdarzyć nam się sławetny margin call, czyli wezwanie do uzupełnienia depozytu.

Konsekwencją powyższego jest więc inne uregulowanie handlu certyfikatami Turbo i opcjami. Do tych ostatnich musimy rozszerzyć naszą umowę maklerską o świadczenie usług w zakresie derywatów oraz nie możemy nimi obracać na kontach emerytalnych. Tymczasem certyfikatami Turbo może handlować każdy, kto ma dostęp do GPW, również w ramach kont IKE i IKZE.

Drugą istotną kwestią jest czas. Opcje notowane są w seriach z konkretnymi terminami wygasania. Dzień rozliczenia opcji zawsze jest z góry znany i to właśnie na ten dzień ustalany jest wynik finansowy osoby kupującej lub wystawiającej opcję. Oczywiście można zamykać lub rolować pozycje przed terminem wygaśnięcia, ale chcąc trzymać je do wygaśnięcia, dopiero na sam koniec dowiadujemy się, czy osiągnęliśmy zysk i jak wielki on jest. Co ważne, dla rezultatu na dzień wygasania opcji wcześniejsze zachowanie cen nie ma znaczenia. Jeżeli kupimy opcję call na Wig20 z ceną wykonania 2000 punktów to indeks może w międzyczasie spaść nawet do 1000 punktów i niżej, ale jeżeli w dniu wygasania znajdzie się powyżej poziomu 2000 pkt, wygaśnięcie opcji przyniesie nam przychód.

W wypadku certyfikatów Turbo jest inaczej. Nie mają one określonego punktu w czasie, w którym certyfikat by wygasał, a co za tym idzie, w każdej minucie notowań bardzo istotny jest poziom bariery i cena nie może go przekroczyć. Jeżeli tak się stanie, certyfikat zostaje zawieszony i nie można nim już dalej handlować. A zatem przez cały czas ”życia” certyfikatu cena musi przebywać powyżej (lub poniżej dla certyfikatów short) danej wartości. Dla niektórych może to oznaczać, że pozycja zostanie zamknięta szybko (przy uderzeniu w barierę) lub pozostanie otwarta bardzo długo, do momentu aż inwestor sam nie zdecyduje się jej zamknąć.

Trzecią sprawą jest fakt, że zarówno poziom bariery, jak i poziom finansowania zmieniają się w czasie. W przypadku opcji zapłacona premia jest kosztem ponoszonym na początku inwestycji. O ile więc sama premia zmienia się w czasie, to dla nas, o ile nie zamierzamy sprzedawać opcji wcześniej, liczy się tylko wysokość premii płaconej na początku oraz poziom rozliczenia instrumentu bazowego w dniu wygasania. Również sam poziom wykonania opcji pozostaje przez cały czas stały.

Przy otwieraniu pozycji na certyfikatach Turbo na początku nie ponosimy żadnego kosztu, oczywiście poza prowizją maklerską. Od razu jednak wystawieni jesteśmy na ryzyko straty. Z jednej strony mowa o dystansie pomiędzy obecną ceną instrumentu bazowego oraz poziomem bariery, a z drugiej o różnicy pomiędzy poziomem bariery i poziomem finansowania. Może się zdarzyć tak, że rynek spadnie do poziomu bariery, a certyfikat zostanie wycofany z rynku (czyli poniesiemy częściową stratę), ale pełna wartość rezydualna zostanie nam wypłacona. Z drugiej strony jeżeli będziemy mieli pecha, szybki ruch rynku lub duża luka cenowa może sprawić, że wartość rezydualna będzie niewielka lub nawet wyniesie zero.

Warto również pamiętać, że zarówno poziom bariery, jak i poziom finansowania zmieniają się w czasie. Mowa tu o zarówno o codziennych korektach, odzwierciedlających koszt finansowania, jak i o rzadszych operacjach, jak odcięcie dywidendy lub dostosowanie do nowej serii instrumentów bazowych (np. przy certyfikatach na towary). Więcej informacji na ten temat znajdziesz w nagraniu. (link do nagrania S01E02)

Certyfikaty Turbo jak los na loterię

Porównywanie certyfikatów Turbo do opcji wiąże się często z chęcią wykorzystania silnej strony certyfikatów, czyli ograniczonego ryzyka i potencjalnie nieograniczonych zysków.

W tym celu inwestorzy kupują certyfikaty na instrumenty bazowe o cenie znajdującej się bardzo blisko poziomu bariery, uzyskując tym samym dość wysoką dźwignię finansową. Jeżeli rynek szybko podąży w kierunku obranym przez inwestora, może to przynieść bardzo dobre rezultaty, znacząco zwiększając wartość otwartej pozycji.

Jeżeli jednak przed oczekiwanym przez nas ruchem nastąpi cofnięcie, może okazać się, że bariera zostanie szybko aktywowana, skutkując zawieszeniem notowań i wycofaniem certyfikatu. W tym wypadku nasza inwestycja nie powiedzie się.

Podobny rodzaj zagrań, czyli otwieranie pozycji w kierunku spodziewanego lub formującego się ruchu cenowego wpisuje się w mój ulubiony sposób wykorzystywania certyfikatów Turbo. Inwestuję jednak w horyzoncie od kilku dni do kilku tygodni, a zatem staram się zostawić rynkowi nieco miejsca na ewentualne cofnięcie. Poziom bariery pełni więc u mnie rolę bezpiecznika na wypadek gdybym wcześniej sam z różnych względów nie opuścił rynku na czas.

Zarządzanie pozycjami zyskownymi jest kluczem

Kontynuując analogię z opcjami, warto przyjrzeć się relacji potencjalnych zysków do potencjalnych strat. W opisywanych dzisiaj transakcjach chcemy zaryzykować mało i zarobić dużo. Oznacza to, że pozycja przebywa w obszarze strat raczej nieczęsto, a kiedy już to się zdarza, często wiąże się to z uderzeniem w barierę.
3061fc05-bc57-4ab6-8228-cd2054cbb872-pzu.png
Kluczem staje się więc zarządzanie pozycją w sytuacji, kiedy przebywa ona w zysku. Załóżmy, że przy agresywnym zagraniu ryzykujemy 1 zł, aby zarobić potencjalnie 5 zł. Jeżeli rynek szybko podąży w oczekiwanym przez nas kierunku, wszystko zależy od momentu jej likwidacji. Zamknięcie jej zbyt szybko może sprawić, że zgarniemy ze stołu 2 zł zamiast 5 zł. Z kolei zamknięcie jej w zysku 5 zł może również okazać się przedwczesne, gdyż pozwolenie zyskom rosnąć mogłoby dać zarobić nawet 10 zł. A takie duże sukcesy mogą okazać się kluczowe, aby długookresowo uzyskać odpowiednio dobry wynik z naszych inwestycji. Z kolei w razie rynkowego cofnięcia, duży wirtualny zysk może znacząco zmaleć lub nawet zamienić się w stratę. Są to właśnie dylematy, które jako inwestorzy musimy rozstrzygnąć.

Spójność jest w inwestowaniu najważniejsza

Jak pokazałem w dzisiejszym artykule, mimo pobieżnych podobieństw, certyfikaty Turbo i opcje posiadają jednak różną charakterystykę oraz różne zestawy ryzyk. Strategie, które dobrze sprawdzają się na jednym z instrumentów nie muszą działać na drugim.

Co ważne, również w ramach samego inwestowania, np. z wykorzystaniem certyfikatów Turbo, warto pamiętać o zachowaniu spójności. Jeżeli chcemy stosować podejście zerojedynkowe, bliskość bariery lub poziomu stop loss będzie naszym sprzymierzeńcem. Jeżeli natomiast dajemy rynkowi więcej pola manewru, warto wybrać certyfikaty o bardziej odległej barierze. Zarówno w jednym, jak i w drugim wypadku trzeba jednak pamiętać, że zarządzanie pozycjami zyskownymi jest równie ważne, co ograniczanie ryzyka strat.