Dzień bez sesji
1 maja to dzień bez sesji giełdowej na GPW. Transakcje na certyfikatach nie będą zawierane. Na produktach opartych o zagraniczne instrumenty bazowe mogą mimo tego następować knock-outy.
Trackery
Pasywne inwestowanie z ING już możliwe, sprawdź nowe produkty śledzące instrument bazowy 1:1
Artykuły

Subiektywne podsumowanie Turbo Wyzwania - Humanista na Giełdzie #20

|
Powrót do przeglądu

Co ważne, w Turbo Wyzwaniu nie uczestniczyłem anonimowo, jako osoba kryjąca się pod nickiem, ale wspólnie z Piotrem Cymcykiem z DNA Rynków oraz Michałem Palaczykiem ze Squabera walczyliśmy w rywalizacji blogerskiej. Publiczne dzielenie się wynikami stworzyło dodatkową presję, którą na szczęście udało się udźwignąć. Konkurs zakończyłem zyskiem na poziomie 11,10%.

Specyficzne środowisko inwestycyjne

Rywalizacja w konkursach inwestycyjnych różni się znacząco od naszego codziennego inwestowania. W wypadku prywatnych inwestycji mamy pełną możliwość doboru strategii, a nasz horyzont jest tak długi, jak tego potrzebujemy.

Tymczasem w warunkach konkursowych mamy ściśle zarysowane ramy czasowe, które w przypadku Turbo Wyzwania wynosiły dwa tygodnie. To w tym okresie należało zrealizować założone cele, wiążące się głównie z wykręceniem możliwie największej stopy zwrotu.

Dlatego też konkursy inwestycyjne wymagają od uczestników większej niż zazwyczaj aktywności. Nie można pozwolić sobie na czekanie tygodniami na idealną okazję inwestycyjną. Trzeba brać to, co oferuje w danym momencie rynek i próbować wycisnąć z tego jak najwięcej.

W moim wypadku dużym wyzwaniem było znaczące skrócenie horyzontu inwestycyjnego. W prywatnych inwestycjach z wykorzystaniem certyfikatów Turbo zdarza mi się oczekiwać na ruch cenowy nawet przez dwa tygodnie i to już z otwartą pozycją na rynku. Podobnie działałem w kilku poprzednich wydaniach gry inwestycyjnej i niestety nie przynosiło to spodziewanych rezultatów. Nie dlatego, że same ruchy nie następowały, ale dlatego, że następowały często zbyt późno.

No i rzecz ostatnia, czyli cele. Moim celem od początku nie było znalezienie się w czołówce stawki i rywalizacja o nagrody. Biorąc pod uwagę, że w grze uczestniczyło prawie 4000 osób, a nagrody otrzymywało pierwsze 40 osób, oznaczałoby to konieczność znalezienia się w najlepszym 1% graczy. Będąc szczerym wobec siebie wiedziałem, że jest to mało prawdopodobne.

Moim celem było więc uzyskanie dodatniej stopy zwrotu. Z jednej strony można powiedzieć, że cel mało ambitny, każdą dodatnią stopę zwrotu w tak krótkim okresie traktowałbym jako sukces. Ważniejszy dla mnie był walor edukacyjny. Jak wskazałem wcześniej, inwestowanie w tak krótkim horyzoncie nie było moją mocną stroną, więc Turbo Wyzwanie było dla mnie świetną okazją, żeby spróbować swoich sił na tym polu.

I można powiedzieć, że oba cele udało się osiągnąć. Z jednej strony rywalizację zakończyłem dobrym zyskiem na poziomie 11%, a z drugiej, dość dobrze inwestowało mi się w niższym niż zazwyczaj interwale czasowym. Rywalizację blogerską wygrał Michał Palaczyk z wynikiem lepszym od mojego o zaledwie 0,15%.

Dopisał zarówno rynek, jak i strategia

Jak wspomniałem wcześniej, w grze inwestycyjnej przestawiłem się z mojego zwyczajowego oczekiwania na zwrot rynkowy, np. po uformowaniu wierzchołka, na podejście bardziej krótkoterminowe, czyli dołączanie do już istniejącego ruchu cenowego. Opierałem się tu wyłącznie na świecach dziennych i szukałem ruchu spadkowego lub wzrostowego trwającego przynajmniej kilka dni i mającego wyraźny kierunek.

I takie ruchy rynkowe faktycznie występowały. Mamy obecnie na rynku bardzo dynamiczne otoczenie i dużą wrażliwość na wiadomości płynące zarówno z otoczenia gospodarczego, jak i z areny walk pomiędzy Rosją i Ukrainą. Jednak w czasie trwania gry inwestycyjnej nie było szczególnie dramatycznych zwrotów akcji. Wręcz przeciwnie, rynek dostarczył kilku bardzo silnych i stabilnych ruchów cenowych, które udało mi się wykorzystać.
461e45ee-b178-4d40-a169-634f2f4e3dfa-natgas.png
Jak widać na powyższym wykresie, jednym z takich przykładów są ceny gazu na światowych rynkach. Po mocnych wzrostach w poprzednich miesiącach, październik upłynął pod znakiem bardzo znaczącego ruchu spadkowego. Udało mi się załapać na całkiem sporą część tego ruchu, jednocześnie opuszczając rynek w dniach 24-25 października, kiedy to miała miejsce korekta wzrostowa. Oczywiście realizowałem tu pozycję krótką.
e0be9367-8f68-4ccc-b304-eb21d0b72cfe-cdr.png
Drugą żelazną pozycją w moim portfelu było kupno akcji CD Projektu. Spółka po kilku kwartałach giełdowej niełaski odzyskuje blask w oczach inwestorów i z silnej przeceny przeszła do fazy dynamicznych wzrostów. Wspomagał to wszystko program skupu akcji własnych realizowany na zlecenie zarządu, który był dodatkowym czynnikiem wspierającym popyt.

Akcje CD Projektu nabyłem na samym początku rywalizacji i dzięki nim udało mi się wypracować znaczącą część ostatecznej stopy zwrotu. Dobrze zadziałało tu połączenie analizy wykresu oraz oceny sentymentu inwestorów, który był zdecydowanie pozytywny.
1dc4dc41-c527-4410-907c-516b5e1e22f8-w20.png
Trzecim źródłem sukcesu był indeks Wig20, na którym zająłem pozycję długą 24 października, czyli akurat w momencie, gdy wybił się on w kierunku wzrostów. Zadziałało tu dobre wyczucie i lata spędzone na analizie wykresów. Ostatecznie to właśnie wzrosty na Wig20 przyczyniły się do umocnienia wartości portfela w ostatnich dniach rywalizacji.

Jak więc widzicie, źródłem mojego dobrego wyniku było kilka zdecydowanych ruchów cenowych, które udało się odpowiednio zidentyfikować i odpowiednio wykorzystać. Przez cały okres rywalizacji otworzyłem zaledwie pięć pozycji na rynku.

Ale drugim i równie ważnym komponentem sukcesu okazała się moja strategia inwestycyjna i fakt, że się jej trzymałem. Postanowiłem podzielić portfel na cztery równe części dające ekspozycję na poziomie 50 tys. zł każda, a moja łączna dźwignia finansowa na portfelu wyniosła 2x. I co najważniejsze, trzymałem się tych wytycznych. Gdybym w którąkolwiek z moich zyskownych transakcji wszedł za maksymalny dostępny kapitał, wynik z pewnością byłby lepszy. Ale nie byłby to wynik świadomego planowania, ale raczej nadmiernego ryzyka, które przedwcześnie zakończyło karierę niejednego inwestora.

Co mi zostanie po Turbo Wyzwaniu?

Konkurs się odbył, wyniki się zapisały, pozostaje pytanie co dalej. Przede wszystkim jest satysfakcja, że udało się skonstruować plan oraz wykonać go bez żadnych odstępstw. Jest to dla mnie bardzo ważny element, gdyż przeskoczenie ze swojego codziennego stylu inwestowania na warunki konkursowe wiąże się z dużymi wyzwaniami i licznymi pokusami. Mam więc potwierdzenie, że trzymanie się zasad popłaca.

Po drugie, zostanie mi doświadczenie zdobyte w ramach gry inwestycyjnej. Spróbowałem swoich sił w inwestowaniu krótkoterminowym i nie jest to już dla mnie obszar, w którym nie potrafię się poruszać. Oczywiście trudno zakładać, że po dwóch tygodniach wirtualnej gry będę w stanie długoterminowo zarabiać na tym interwale. Ale jest to ważny element oswajania się z różnymi aspektami inwestycyjnego świata i być może w kolejnych miesiącach będę częściej próbował swoich sił w krótkim terminie na rynku.

I to właśnie wydaje mi się najważniejsze w tego typu wydarzeniach. Spróbować swoich sił, zbudować plan, wykonać go i wyciągnąć wnioski na przyszłość. Zdobyć doświadczenie i wykorzystywać je w kolejnych zmaganiach z rynkiem. Mam nadzieję, że i dla Was minione Turbo Wyzwanie okazało się podobnie owocne i że spotkamy się za rok w kolejnym wydaniu gry inwestycyjnej.