Zapomniani bohaterowie z indeksu WIG20 - Humanista na Giełdzie #7
Ostatnia hossa nabrała wiatru w żagle przede wszystkim dzięki mniejszym spółkom, które ożywiły się w pierwszej połowie 2020 roku. Często zapominamy jednak, że również duże walory zaliczyły solidne wzrosty, a indeks WIG20TR znajduje się na rekordowych poziomach.
Przez ostatnie lata przyzwyczailiśmy się, że na warszawskiej giełdzie najciekawsze rzeczy działy się w obszarze spółek mniejszych. To one zaliczały okresowe hossy (np. producenci gier, OZE) a w tym czasie największe walory, skupione w indeksie WIG20, raczej pozostawały w cieniu i nie dawały wielu powodów do cieszenia się spektakularnymi zyskami. No, może poza kilkoma wyjątkami, jak CD Projekt czy Dino.
Taki stan rzeczy miał swoje uzasadnienie. W końcu mówimy o największych walorach, zazwyczaj na dość zaawansowanym etapie rozwoju, a przez to posiadających dość ograniczoną możliwość biznesowej ekspansji. Swój wpływ miał również fakt, że mocno reprezentowane w indeksie WIG20 są branże, które w ostatnich latach były dotknięte swoistymi problemami.
Mowa tu z jednej strony o bankach, które funkcjonują w środowisku niskich stóp procentowych, a dodatkowo wisi nad nimi sprawa kredytów frankowych. Branża energetyczna, też mocno reprezentowana, mierzy się z problemami i kosztami transformacji polegającej na odejściu od węgla, co nie jest łatwe przy kosztownych prawach do emisji CO2. Dokładając do tego kilka spółek defensywnych, jak PZU, Cyfrowy Polsat czy Orange, otrzymujemy obraz indeksu, który w zasadzie nie ma powodów, aby spektakularnie rosnąć. A jednak ostatnio rośnie.
WIG20TR kontra WIG20
Warszawska Giełda Papierów Wartościowych konstruuje indeksy w rozmaity sposób. Jednym z istotnych czynników jest fakt, że niektóre indeksy posiadają charakter cenowy, a inne dochodowy. Różnica tkwi w sposobie rozliczania dywidend wypłacanych przez spółki.
Indeks WIG20 ma charakter cenowy, czyli jego notowania wyliczane są jedynie w oparciu o ceny akcji spółek wchodzących w jego skład. Jeżeli spółka wypłaca dywidendę, jej kurs jest korygowany (obniżany) o jej wartość. Tymczasem dla indeksu dochodowego, jakim jest WIG20TR (TR – total return), operacja odcięcia dywidendy jest neutralna i indeks nie spada. Przypomina to sytuację inwestora, którego sytuacja finansowa nie ulega zmianie na skutek wypłaty dywidendy (pomijając podatek).
Zrozumienie tej różnicy jest kluczowe dla oceny atrakcyjności inwestowania w sam indeks WIG20 oraz w spółki wchodzące w jego skład. I o ile przebieg tego indeksu od wielu lat nie wygląda spektakularnie, o tyle znacznie lepiej wygląda to w wypadku indeksu WIG20TR, czyli jego dochodowego odpowiednika, który jest znacznie bliższy rzeczywistości inwestora.
Indeks WIG20TR osiągnął niedawno przedział 4400-4600 pkt, czyli rejon swoich historycznych rekordów. Poziom ten udało się odwiedzić w przeszłości tylko raz, w styczniu 2018 roku, kiedy to również indeks WIG notował (na krótko) swoje historyczne maksima. Jako że indeks WIG20TR powstał w 2012 roku, warszawska giełda dokonała jego wstecznego przeliczenia i okolice 4500 pkt odpowiadają szczytowi hossy z 2007 roku. Oba te fakty pokazują, że największe spółki z polskiej giełdy są w ostatnich miesiącach wyjątkowo mocne, dorównując historycznym maksimom z przeszłości. Potwierdza się też, że bez wzrostów WIG20 nie ma mowy o rekordach na indeksie WIG.
Liderzy ostatniej hossy w indeksie WIG20
Analizując najmocniejsze spółki z indeksu WIG20 należy patrzeć nie tylko na walory, które najmocniej wzrosły, ale również na wagę danych spółek w indeksie. Bez odpowiedniego ciężaru, nawet najbardziej spektakularna hossa nie jest w stanie istotnie wpłynąć na zachowanie całości.
Dlatego postanowiłem dziś pokazać pięć spółek, które w najmocniejszym stopniu przyczyniły się do faktu, że indeks WIG20 oraz jego dochodowy odpowiednik WIG20TR znalazły się na tak wysokich poziomach.
PKO BP jest jedną z największych spółek na polskim rynku, więc trudno się dziwić, że jej notowania mocno przekładają się na poziom indeksów. Od dołka z marca 2020 roku, kiedy to spółka ustanowiła swoje historyczne minima, kurs wzrósł powyżej 42 zł, czyli w rejony maksimów z ostatniej dekady. Jest to dopiero czwarty taki przypadek po 2010 roku i stanowi dobrą pozycję wyjściową do ataku na jeszcze wyższe rejony.
Hossa surowcowa, o której jest tak głośno od kilku kwartałów, znajduje swoje odzwierciedlenie również na notowaniach KGHM, który jest jednym z głównych producentów miedzi na świecie. Ceny tego metalu osiągnęły niedawno historyczne maksima, podobnie jak kurs naszego miedziowego giganta. Co prawda w chwili obecnej obserwujemy zejście poniżej poziomu 170 zł, ale przez cały obecny rok kurs akcji znajdował się w rejonie dotychczasowych rekordów.
Z mocnej strony pokazuje się również nasz czołowy ubezpieczyciel, czyli spółka PZU. Co prawda na tym wykresie nie widzimy nowych szczytów, ale warto pamiętać, iż jest to podmiot wypłacający bardzo hojne dywidendy, a dokonywane w związku z tym korekty kursu obniżają jego długoterminowy wykres. Przykład takiej operacji obserwowaliśmy niedawno, kiedy to od ceny odcięta została dywidenda na poziomie 3,50 zł, obniżając notowania o ponad 8%. W ujęciu dochodowym wierzchołek z początku września był drugim najwyższym poziomem w historii, po szczytach z przełomu 2017 i 2018 roku.
Swoje trzy grosze do indeksu WIG20 dokłada spółka Dino, która zadebiutowała w 2017 roku po 38 zł, a dzisiejsze notowania dobijają już do poziomu 350 zł. Dzięki temu wzrostowi i regularnie ustanawianym rekordom, spółka Dino jest obecnie czwartą największą polską spółką na GPW i wiele wskazuje na to, że trend ma spore szanse na kontynuację. Patrząc na dotychczasowy przebieg wykresu, akcjonariusze nie mają powodów do narzekań.
Piąta spółka posiada od dawna najwyższą cenę jednej akcji na polskiej giełdzie. Jest to oczywiście LPP, które przez wiele ostatnich lat nie mogło uporać się z poziomem 10 000 zł. Kiedy jednak w maju tego roku udało się przełamać kluczową barierę, notowania zawędrowały od razu w okolice 14 500 zł, ustanawiając oczywiście historyczne maksima. Obecnie kurs znajduje się w ścisłej bliskości tych szczytów i możliwe, że w kolejnych dniach lub tygodniach będziemy mogli odnotować nowe rekordy.
Rekordy sprzyjają wysokiej aktywności
Jak więc widzicie, duże o kluczowe spółki z indeksu WIG20 znajdują się obecnie na historycznych maksimach lub przynajmniej w wysokich rejonach z perspektywy dotychczasowych notowań. Nie powinno więc dziwić, że i sam indeks szybuje wysoko, co z pewnością cieszy inwestorów.
A że rekordowym wycenom towarzyszą często silne emocje, inwestorzy mogą się również spodziewać podwyższonej zmienności, dającej okazje do zawierania ciekawych transakcji. Co ważne, dzięki instrumentom dostępnym na GPW, zwłaszcza certyfikatom strukturyzowanym, możliwe jest zawieranie transakcji na spadek, czy to indeksu WIG20, czy też największych spółek. A więc nawet jeżeli nie podzielamy rynkowego optymizmu i zakładamy, że obecne poziomy są zbyt wygórowane, mamy jak zrealizować swoje antycypowane scenariusze.
Mam nadzieję, że te kilka wykresów pokaże wyraźnie, że największe spółki z WIG20 cały czas są w grze i również w ich obszarze można znaleźć nie tylko świetne przykłady do zarobku przekraczającego 100%, ale również liczne okazje do mniejszych zagrań. Może ta hossa zaczęła się od małych spółek, ale nie byłaby możliwa bez udziału największych, nudnych walorów.