Analiza spółki czy certyfikatu – co ważniejsze? - Humanista na Giełdzie #28
Certyfikaty Turbo nie są co prawda instrumentami pochodnymi, takimi jak kontrakty terminowe lub opcje, ale ich cechą wspólną jest posiadanie instrumentu bazowego. Oznacza to, że certyfikaty same w sobie nie są przedmiotem gry popytu i podaży oraz nie mogą poruszać się w dowolny sposób, niezależny od ceny instrumentu bazowego.
Rolą certyfikatów jest odzwierciedlanie zmian ceny innego instrumentu w określony sposób. Certyfikaty long z dźwignią będą reagowały w sposób uwzględniający tę właśnie dźwignię. Certyfikaty short będą spadały, kiedy instrument bazowy będzie rósł. Zgodność zachowania certyfikatu z założonym wzorcem zapewnia obecność animatora w arkuszu, który składając duże zlecenia kupna i sprzedaży pilnuje, żeby kurs certyfikatu oscylował w ustalonych widełkach.
Z drugiej jednak strony jako inwestorzy mamy do czynienia przede wszystkim z certyfikatami. To one trafiają do naszego portfela i to od zmiany ich ceny zależy nasz ostateczny wynik finansowy. I często to właśnie te zmiany sprawiają, że chcemy wejść na ten rynek, czego świetnym przykładem z ostatnich dni są notowania certyfikatów Turbo long na akcje CD Projektu:
Jak łatwo zauważyć, pomiędzy 22 maja a 19 czerwca cena certyfikatu wzrosła z 2 zł do niemal 8 zł. Daje to ok. 300% stopy zwrotu w ciągu miesiąca. To właśnie tego rodzaju wzrosty przyciągają inwestorów na rynek instrumentów lewarowanych i to właśnie takie wykresy ogląda się najprzyjemniej.
Na co zatem ma zwracać uwagę inwestor?
Instrument bazowy zawsze jako pierwszy
Odpowiedzią na rozterki inwestora powinna być przedstawiona powyżej hierarchia pomiędzy instrumentami. To ze wzrostów na CD Projekcie wziął się zarobek za certyfikatach Turbo long na CD Projekt. Bez wzrostu ceny instrumentu bazowego, zarobek na zależnych od niego certyfikatach nie byłby możliwy.
Zatem zawsze to instrument bazowy powinniśmy analizować w pierwszej kolejności. To na niego musimy mieć opracowany plan działania i naszą strategię inwestycyjną. To ruchy instrumentu bazowego wyznaczają zarówno kierunek, w jakim będziemy grali, jak i dźwignię, z jakiej skorzystamy.
Za skupieniem swojej obserwacji wokół instrumentów bazowych przemawiają również względy oszczędności czasu. Zdecydowanie wygodniej jest regularnie przeglądać i śledzić kilkadziesiąt instrumentów bazowych (spółek, walut, surowców itp.), aniżeli przeglądać i analizować całą pulę kilkuset certyfikatów.
Dodatkowo, jeżeli korzystamy z zewnętrznego oprogramowania, np. dostarczanego przez domy maklerskie, może okazać się, że wykresy poszczególnych certyfikatów będą niekompletne lub poszarpane w stopniu znacznie utrudniającym analizę. Wynika to z faktu, że dostawcy oprogramowania korzystają z danych opartych o transakcje, podczas gdy wykresy prezentowane na stronie ingturbo.pl opierają się na ofertach emitenta w arkuszu zleceń, przez co utrzymują ciągłość i aktualność.
Dlatego zawsze najlepiej jest zaczynać od obserwowania instrumentów bazowych.
Praktyka inwestowania z wykorzystaniem certyfikatów Turbo
Aby lepiej zobrazować powyższy proces, rozpatrzmy całość na przykładzie. Załóżmy, że podczas regularnego przeglądu rynku naszą uwagę zwrócił wykres spółki PKN Orlen, której akcje dobijają do cenowego oporu w okolicy 67 zł.
Naszym zdaniem rynek ma szansę zatrzymać się na tym poziomie i zrealizować korektę cenową, być może w kierunku 62 zł stanowiącego wsparcie. A więc na podstawie analizy instrumentu bazowego wiemy już, że interesować nas będą certyfikaty Turbo short na PKN Orlen.
Widzimy, że w ofercie dostępne są dwie serie certyfikatów, o barierach na poziomie 73 zł i 84,4 zł. Decydujemy się zostawić rynkowi nieco więcej miejsca i nie grać z maksymalną dostępną dźwignią, zatem nasz wybór pada na certyfikat Turbo short z barierą 84,4 zł.
Nie będę w tym miejscu opisywał kolejnych elementów procesu inwestycyjnego, gdyż powyżej widzimy już mechanizm, który prowadzi nas do wyboru konkretnego certyfikatu. Oczywiście zaprezentowany przykład jest tylko ilustracją i nie wiemy, czy faktycznie akcje Orlenu zaczną spadać.
Ale dzięki temu przykładowi widać poszczególne kroki i ich hierarchię. Najpierw analizujemy instrument bazowy i w oparciu o niego budujemy scenariusz inwestycyjny. Kolejnym krokiem jest dobór odpowiedniego certyfikatu, zarówno pod względem kierunku gry, jak i dźwigni oraz buforu miejsca, które będzie nam potrzebne. I to dopiero prowadzi nas do wyboru certyfikatu, który przyjdzie nam kupić.
Co ważne, o sam certyfikat możemy być spokojni. Rolą emitenta obecnego w arkuszu jest dopilnowanie, aby cena certyfikatu zachowała się zgodnie ze wzorem, który wiąże ją z ceną instrumentu bazowego.
Oczywiście warto jest mieć z tyłu głowy wszystkie mechanizmy wpływające na wycenę certyfikatów. Mowa tu o zdarzeniach takich jak odcięcie dywidendy, rolowanie kontraktów (przy certyfikatach na surowce) czy też wpływie kursu walutowego, jeżeli inwestujemy w instrument zagraniczny. Ale zakładam, że to mamy już opanowane.
W aktywnym trading warto podzielić naszą uwagę
Zaprezentowany wcześniej przykład zakładał inwestowanie z horyzontem rzędu kilkunastu sesji lub kilku tygodni. Certyfikaty Turbo są jednak instrumentami zaprojektowanymi do bardziej aktywnego podejścia, opartego o handel w ramach jednej lub maksymalnie kilku giełdowych sesji. Dlatego warto omówić jeszcze sytuację inwestora, który trading stawia na pierwszym miejscu.
W takim wypadku zalecałbym obserwowanie obu instrumentów równocześnie, zarówno spółki, jak i interesującego nas certyfikatu. Biorąc pod uwagę specyfikę takiej aktywności, zapewne inwestor będzie korzystał z turbosa oferującego maksymalną możliwą dźwignię, chociaż nie jest to regułą. Z pewnością jednak proces od wyboru instrumentu bazowego do konkretnego certyfikatu będzie tu krótszy.
Dzięki śledzeniu obu instrumentów równocześnie otrzymujemy lepsze czucie tego, co aktualnie robi rynek. Podstawą jest oczywiście śledzenie notowań intraday lub przynajmniej częste zaglądanie na nasz rachunek maklerski. Jeżeli coś nagłego wydarzy się na interesującym nas walorze (indeksie, surowcu lub spółce) dobrze jest mieć od razu otwarte okno do składania zleceń. Również w wypadku konieczności szybkiej likwidacji pozycji, warto mieć pod ręką wszystkie niezbędne narzędzia.
Podsumowanie
A zatem śledzenie instrumentu bazowego jest podstawą w inwestowaniu, również z wykorzystaniem certyfikatów Turbo. Mimo że kupujemy certyfikaty i to one generują nam w portfelu stopę zwrotu, cały plan inwestycyjny musimy zbudować w oparciu o spółkę, indeks lub notowania wybranego surowca. Z pewnością doświadczeni inwestorzy wypracowali już sobie dobre nawyki w tym zakresie, ale dla początkujących może to być cenne przypomnienie.